Ile jest w nas cierpienia i zniewolenia, a ile radości, przepełniającej nasze serca miłości i lekkości bycia aniołem kierującym własnym życiem, które jest cudownym doświadczeniem w ludzkim ciele człowieka.
Waga wszechświata codziennie kształtuje nasze życie.
Życie człowieka, który wzlatuje do nieba lub spada w otchłań cierpienia, walcząc każdego dnia o przeżycie, które nazywa swoim losem, przeznaczeniem lub więzieniem.
Tkwiąc za kratami przekonań umysłu przepełnionego bezsilnością i brakiem twórczych pomysłów odgrywamy wciąż te same role.
Zwycięzcy lub przegranego.
Emocje i uczucia, myśli dobre i złe, słowa budujące i niszczące, czyny szlachetne i nikczemne.
Każdego dnia ważymy swoje czarnobiałe serca.
Przepełnieni pragnieniami zwycięstwa i strachem porażki jesteśmy ślepi na migoczące w oddali odblaski prawdziwych barw życia, prowadzących do odkrycia tęczy spełnienia.
Jesteśmy Daltonistami.
Ślepi na jedno oko dostrzegamy tylko biel i czerń, szufladkując dobro i zło, a pomijając to co jest, co od zawsze w nas było i niespodziewanie się skryło głęboko w zakamarkach naszego istnienia.
Prawda cierpliwie czeka, jak zamarznięta pod lodem rzeka na wymarzoną porę. Na ten czas który kiedyś nadejdzie, gdy wzejdzie upragnione słońce wiosennej miłości.
Prawda to miłość promieniująca tysiącem barw możliwości i pomysłów na spełnienie i uszczęśliwienie każdego, kto jest gotów na spotkanie z samym sobą.
Skorupa zeschniętych poglądów i sądów egocentrycznego umysłu odgradza nas od tego sekretnego miejsca spotkania dwojga kochanków.
Atrybuty miłości.
Radość i szczęście, połączone namiętnym pocałunkiem serca.
Na wiecznej łące ciszy utkanej z kwiatów intuicji, wśród szeptu porannych gwiazd wstaje nowy piękny dzień.
Wykorzystaj go albo strać.
Klęcz dalej lub wyprostuj nogi i przygotuj się do długiej drogi.
Zadaj sobie pytanie: Ile jeszcze cierpienia i zniewolenia być musi abym nakarmił swojego węża trucizn.
Czy naprawdę jesteśmy ślepcami idącymi po omacku przez las w środku nocy?
Nocy, która trwa i trwa odgrywając w kółko swoją melodię jak zacięta płyta gramofonowa.
Wypełniająca nasze zmysły dźwiękami paraliżującego strachu niemocy i agresją bezsilnej przemocy, którą następnie przenosimy na siebie samych, poniżając się nieustannie przed lustrem duszy, tworzącym Nasze odbicie na tym świecie.
Patrzymy w nie codziennie każdego dnia, każdej minuty, każdej sekundy….
Mędrzec mówi: Popatrz na otaczający cię świat, a ujrzysz w nim swoje odbicie.
Odbicie nieśmiertelności płomienia Twojego Boskiego istnienia zamkniętego w umyśle cielesnego człowieka, który w poszukiwaniu mleka spełnienia zgubił gdzieś po drodze prawdziwy cel swojego istnienia.
I zamiast żyć, śni za życia szukając po omacku odkrycia swojego przeznaczenia, celu i sensu, prowadząc sam siebie do nonsensu i całkowitego wypaczenia prawdziwego powodu Jego stworzenia.
Powód jest jeden, to natchnienie niepoznawalnej jedynej prawdziwej bezosobowej miłości, wyrażającej się poprzez Ciebie na tej scenie w Teatrze nieskończonej rozmaitości i różnorodności.
Wszystko jest doskonałe, piękne kompletne i całe.
Ty też jesteś doskonały, nie czujesz się tak bo Twój umysł jest czarno biały.
Pozbawiony kolorów, swoich boskich wzorców myślenia, zamyka Cie za kratami więzienia, z którego nie wiesz jak wyjść, ponieważ podświadomość jest tym kimś, kto trzyma klucze.
Klucze odgradzające cię od Twojej wolności, zrozumienia odbitego przez duszę na płótnie życia ludzkiego cienia.
Umysł jest odbiciem światła miłości, zamazanym cieniem w wszechświecie doskonałości.
Pułapka polega na tym, że to nie Ty używasz swojego umysłu.
To on używa Ciebie. Wmawiając ci że jesteś tylko czarno białym cieniem….
Wszechświat waży cię każdego dnia, przechylając szalę na stronę dobra lub zła, które sam Tworzysz w swoim umyśle.
A prawda jest taka że uwalniając serca kolory przestaniesz oceniać i tworzyć niszczące cię wzory zachowań.
Z czasem zniknie daltonisty spojrzenie, bo wszystko co jest, to tylko odcienie nieskończonej miłości, wyrażającej się poprzez nas na tym świecie nieskończonej różnorodności.
Więc nie oceniaj i nic nie zmieniaj. Otwórz swe serce, zwróć swoją uwagę do wnętrza.
Odkrywaj samego siebie. Każdego dnia zgłębiaj wewnętrzną nieskończoność własnego istnienia, aż pewnego dnia natrafisz na drzwi.
Otwórz je i zamknij oczy.
Inaczej oślepniesz zalany światłem swojej własnej mocy.
Wtedy zobaczysz centralne słońce wszechświata, i nagle w samym środku nocy wszystko samo się w Tobie przeistoczy.
Teraz uwalniasz kolory. Stajesz się wolny i spełniony.
Pozbawiony pragnienia przestajesz oceniać i zmieniać to co jest.
Przestając oceniać osiągasz stan równowagi.
Zero to wynik Twojej wszechświata wagi.
Właśnie osiągnąłeś wynik idealnego równania, nie pozostało ci już nic do oceniania.
A ten kto nie ocenia, staje się wolny od wszelkiego pragnienia.
I nie odbija w słońcu żadnego cienia….
Bo dotarł do źródła własnego korzenia.
Nie ma już bieli i czerni.
Jest tylko nieskończoność kolorów.
Poznajesz je w stanie zachwytu nad Sobą Samym
uwolnionym z NIEBYTU…
Rafael Noun