PIERWORODNY KLESZCZ

Jedyne czego nam ludziom brakuje to miłości.

Jedyne czego tak naprawdę pragniemy: to kochać i być kochanymi.

Miłość to poczucie wewnętrznego szczęścia, niewysławionej radości, to powiew wolności, przynoszący ciepło pierwszego słonecznego dnia zasłużonych wakacji, czasu naszego życia, kiedy jesteśmy jak dzieci w swojej wdzięczności i ufności oczekując prezentów w postaci bogactwa obfitości wszystkiego tego, co ten świat ma Nam do zaoferowania.

W takim razie dlaczego cierpiąc pragniemy, krzyczymy, walczymy i się trudzimy by przeżyć.

Nasłuchując napływających do nas wiadomości, czekamy na spełnienie słów modlitwy, afirmacji, i innej metody, która wpadnie nam do głowy?

Czy to tylko słowa nadziei, że pewnego dnia miłość zapuka do naszych bram?

Odpowiedź jest taka:

Wciąż oszukujemy samych siebie, bo na tym świecie jest wszystko, czego potrzebujemy, by być szczęśliwymi.

My tylko nie możemy, lub nie potrafimy, bo nie wiemy, dlaczego tak naprawdę głodujemy i cierpimy zamknięci za okolicznościami, w jakich tkwimy w codziennym życiu.

Kto stworzył te okoliczności?

Kredyt na mieszkanie, lichwiarska bankowa pożyczka, nieustanny brak pieniędzy sprowadzający nas na skraj nędzy, nieudane małżeństwo, chora mama, tata, czy psychopata, który się nad nami znęca w pracy, biurze czy w szkole.

Albo znudzenie codziennością dnia, który trwa, trwa i trwa zapełniony pracą, zakupami, obowiązkami. Raz na tydzień zadawala nas naszymi małymi radościami, chwilą dla siebie, wyjściem do kina, teatru, pubu…

Przyczyna wszystkiego leży głęboko pod powieką nieświadomego umysłu.

To pierworodny kleszcz, wszczepiony nam pierwotny lęk, który niczym borelioza paraliżuje czucie naszych zmysłów, ładując nam alkohol w żyły nieświadomych umysłów.

On nami steruje i ciągle nam pokazuje ciemne barwy życia.

To jest przyczyna płynącego w naszej krwi zatrutego wina, które codziennie wpływa na naszą świadomość, a będąc codziennie pijani, cały czas się utożsamiamy z nieszczęściami, małymi i dużymi życiowymi tragediami, problemami, troskami, pchani falami emocji wyładowujemy wszystkie swoje złości bezsilności na innych ludziach, zwierzętach, szukamy winy całego tego nieszczęścia krzywdząc tylko siebie samego i zamykając się w poczuciu winy.

Zwróćmy uwagę na to, co o sobie mówimy.

Zapiszmy te słowa na kartce i przeczytajmy…

Projektujemy przyszłość w kolorach zwątpienia, bo dookoła siebie mamy zbyt dużo cienia, a za mało słońca.

Jest tylko jeden środek, jedna metoda, jeden sposób, jedna droga do szczęścia i budowania swojej własnej wartości i poczucia prawdziwej godności bycia człowiekiem.

To miłość, miłość i tylko miłość

Nie ma żadnej instrukcji przebudzenia, ani skutecznych technik dających gwarancję oświecenia!

Zapamiętajmy to sobie, to ułatwi każdemu z nas poszukiwania tego sekretnego miejsca, Świętego Grala, myślą, słowem i obserwacją odczuć własnego ciała.

To co obudziło mnie, nie koniecznie może obudzić Ciebie, to co sprawdziło się w moim życiu, niekoniecznie może sprawdzić się w Twoim.

Jedno jest pewne, miłość jest w nas, w każdym bez wyjątku, przyczyną nieszczęścia jest zakażenie, wczepiony pierworodny kleszcz poznania dobra i zła, to jedyny diabeł jaki w nas trwa.

Zrozummy to i bądźmy dla samych siebie bardziej wyrozumiali, przebaczmy sobie, że byliśmy całe życie pijakami.

Alkoholik nie wie, co robi, więc oskarżanie siebie i innych ludzi nie ma sensu.

Trzeba wytrzeźwieć i w teraźniejszej chwili otworzyć się na moc miłości, wyrażając jedynie intencję, by nasze narzędzie, jakim jest umysł i ciało zostało oddane we właściwe ręce.

Oddajmy nasze umysły i ciała prawowitemu właścicielowi naszemu jedynemu Duchowi, JAM JEST.

On wszystkiego dokona, my sami tylko jesteśmy wyrazami, zapisanymi słowami w alfabecie wszechświata.

Intencja ma siłę wystarczy ją wypowiadać każdego dnia!

Każdy z nas dobierze właściwe słowa, każdym z nas pokieruje intuicja, Ona sama tego dokona, aż pewnego dnia poczujemy w sobie…

„TO COŚ” i wtedy nie spadnie nam z głowy już żaden włos.