POŻAR

Stoimy nad przepaścią, do której dotarliśmy uciekając na oślep, przed napaścią niszczących nasze życie sytuacji i tragicznych zdarzeń.

Spoglądamy w oczy paraliżującego nasze zmysły strachu, wywołanego tragedią płonącego za nami lasu, który podpaliliśmy sami, gdy nieświadomie bawiliśmy się zapałkami.

Teraz trzęsąc się z poczucia winy, z dwoma wiaderkami wody, patrzymy z przerażeniem, jak zapalają się właśnie schody prowadzące do naszego domu.

Przed nami strome urwisko, nie widzimy nic, bo wszystko prysło za zasłoną kłębiących się chmur duszącego dymu. Wołamy pomocy, zużywając ostatnie krople wody na gaszenie czerwonej nocy palącej ciała żarem emocji. Przenikającej nasze pobudzone umysły pełne złości i żalu.

Wypełnieni bezsilnością, niemożliwością dokonania żadnego wyboru szarpiemy się panikując, tracąc resztki stoickiego spokoju. Kierowani instynktem przetrwania, skaczemy na oślep zamykając oczy, w niezbadane doznania.

Lecz zamiast pofrunąć jak ptak, lądujemy na wznak z połamanymi nogami w szpitalu. Tam już na nas czekają Ci, co pierwsi się prześcigają w ocenianiu i analizowaniu możliwych skutków wydarzeń. Zapominając o tym, dlaczego i jak doszło do tych tragicznych zdarzeń.

Krytyka osacza, słowa ranią, a nasza tarcza rozpada się pod naporem mieczy oskarżeń. Czujemy się winni, uciekamy, boimy się i zamykamy w sobie, zakładając dla świata maskę, która chroni naszą wrażliwą czaszkę przed kolejnymi zarzutami i atakami.

Z każdej sytuacji jest wyjście, bo zawsze masz wybór, tylko nie wiesz co on dla Ciebie oznacza, zysk czy kolejna strata? Dlatego rozpocznij od przebaczenia sobie. Powiedz: byłem nieświadomy tego, co robię. Wybaczam ci (Twoje imię). Potem wybacz bez wyjątku nie osądzając cudzego wątku, wszystkim ludziom.

Dzięki temu zrobisz pierwszy krok ku zrozumieniu i poznaniu samego siebie. W swoich rozważaniach prędzej, czy później dojdziesz do wniosku:

sam nic nie mogę, nie potrafię i nie umiem.

Wiem, zgłosisz sprzeciw, powiesz jak to, Ja nic nie mogę, nie potrafię?

Większych bzdur nie słyszałem.

Chcesz się przekonać? Dobrze, więc idź do psychologa, psychiatry, trenera rozwoju personalnego, lub innego lidera, który nauczy cię tworzyć zera na liczbach 10 cyfrowych. On da Ci lekarstwo: sposób na życie, sprawdzony model społecznego rozwoju, w którym każdy z osobna doskonali swoje możliwości tak, by czerpać jak najwięcej ze wspólnego wodopoju życia.

Potem pozostaje już tylko ciężka praca. Przecież ludzie tak mówią: ona od wieków zawsze popłaca.

Dalej: działaj i mocno się staraj znaleźć najlepsze rozwiązanie. Zawsze na Twojej drodze pojawi się „KTOŚ”, kto podsunie rozsądne zdanie, w które uwierzysz i przyjmiesz jako swoje. Będąc pełnym determinacji, skupiając się na celu obcej motywacji, krok po kroku dźwigniesz się, wychodząc z mroku na słoneczne światło, nie potrafiąc odpowiedzieć szczerze na pytanie:

Dlaczego w pewnym momencie życia, tak boleśnie dla mnie zgasło?

Osiągniesz pewnie jakiś większy lub mniejszy sukces, odzyskasz stabilność, poczucie bezpieczeństwa, ale to nie oznacza wcale Twojego trwałego szczęścia! To kwestia czasu, kiedy znowu od losu dostaniesz kilka ciosów w postaci nieszczęśliwego dla Ciebie wydarzenia, okoliczności, tracąc znów tak długo budowane poczucie własnej wartości.

Dlaczego tak się dzieje? Bo nasza dusza traci nadzieje na Twoje przebudzenie. Dlatego stawia na Twojej drodze kamienie, o które się potykasz.

Idąc przez całe życie utykasz! myśląc, że tak ma być, w końcu wszyscy dookoła utykają w pocie czoła.

Zegar nieustannie tyka, odmierzając tu na ziemi Twój czas. Odcinając się od swojej duszy, brniesz jak ślepiec głębiej w nieznany las, a ona cierpliwie czeka, w przeciwieństwie do Ciebie nie narzeka, tylko trwa w Tobie, by pewnego dnia zakończyć to widowisko i powiedzieć pa, pa.

Wtedy umierasz, a wraz z Tobą przepada to, co tu tak nieustannie zbierasz i kolekcjonujesz. Dobra materialne lub długi stają się wtedy tak mało znaczące jak strugi deszczu, po którym następnego dnia nie ma śladu. Tak jak i po Tobie, zostaje tylko mała tabliczka na grobie.

Sam nic nie mogę i nie potrafię, nie chcę już dłużej jeździć na gapę. Przeżywać huśtawek nastrojów. Wiem i czuję, że dusza moim życiem najlepiej pokieruje. Dlatego zwracam się do niej i dziękuje, za to co mnie spotkało. To wydarzenie jest punktem zwrotnym, który odmieni mój umysł i ciało, dom, w którym obydwoje mieszkamy.

Ona skieruje mnie na nowe ścieżki życia, pełnego szczęścia i obfitości, wiecznie trwającej miłości, którą noszę w sercu. Jestem kwiatem życia, który rozkwita w momencie odkrycia mej prawdziwej tożsamości, jedynej drogi do wolności i przebudzenia, z tej nienaturalnej iluzji cierpienia, która zaraziła zakaźnym wirusem ten świat. Niszcząc piękno jego prawdziwych barw.

Kiedy to zrozumiesz i w swoim sercu poczujesz to powiedz: wszystko już umiem, wszystko potrafię, wszystko już mam i wszędzie trafię. To, co obudziłem w sobie, wyrażam w każdym moim słowie, w każdym geście, ruchu, działaniu.

Teraz jesteś gotowy, by powrócić na swoje schody prowadzące do domu. Kiedy to oznajmisz, pojawią się klucze, przekręcisz zamek. Cierpliwie poczekasz, aż wszystko dookoła zostanie ruszone z miejsca by pomagać w spełnianiu Twojego szczęścia.

Twoja dusza usunie z drogi przeszkody, poda ci szklankę wody, kiedy będziesz spragniony, nakarmi i ubierze, nie zapomni o zdrowym ciele, obfitości pieniędzy, byś już nigdy nie doświadczył nędzy w doświadczaniu i twórczym działaniu, które zamieni się w pasję tworzenia i wyrażania najwyższej chwały, jaką jesteś Ty cały.

Wycisz swój umysł słów, niech serce dostarcza nut, nie przeszkadzaj duszy, zaufaj jej, ona zajmie się wszystkim tym, na co nie masz wpływu Ty. Sam nie zgasisz pożaru, masz za mało wody. Dusza dla ochłody sprowadzi chmury, z których spadnie deszcz.

Uwierz w to i nie martw się.

Jej domeną są cuda, których na dzień dzisiejszy nie rozumie nasza nauka i wiedza.

Zajmij się tym, na co masz wpływ, kiedy usłyszysz podpowiedź działaj i rób najlepiej jak potrafisz. Bądź uważny, bo znowu przegapisz jej sygnał. Bądź skupiony, tak jak sportowiec oczekujący na zawody.

Rozmawiaj z swoją duszą każdego dnia, jej echo delikatne i łagodne będzie zawsze brzmiało pogodnie, w przeciwieństwie do obcych słów, które są przy niej, jak spadające kamienie z wysokich gór skalistych, czasami bardzo niebezpiecznych i śliskich.

Twoje życie się zmieni, bądź tego pewny. Będziesz miał więcej niż oczekujesz, dostaniesz wszystko, bo na to zasługujesz. Nie musisz już o nic walczyć, bać się i martwić. Ten stan można opisać słowami:

jestem szczęśliwy i wdzięczny tak po prostu, za nic.

Więc tak naprawdę to nie ma znaczenia czy jesteś kaleką, przewlekle chorym, biednym, bogatym, słabym, silnym, inteligentnym, głupim… Znaczenie ma tylko to, że masz WSPANIAŁEGO PRZYJACIELA, DLA KTÓREGO KAŻDY DZIEŃ TO NIEDZIELA.

Wystarczy, że w niego uwierzysz i poprosisz o pomoc. On z radością Cię przywita. Trwa w Tobie jak wieczna rzeka, która wypływa ze źródła, by potem rozpuścić się w oceanie i na nowo stwarzać kolejne swoje ubranie.